"Niestety,
młody
człowieku.
Nie
możesz
być
tancerzem
w
teatrze.
Aktorem
też
Pan
nie
będzie,
bo
nie
ma
Pan
matury,
a
poza
tym
jest
Pan
za
chudy.
I
nigdy
nie
będzie
Pan
poetą,
nie
zna
Pan
ortografii.
Pan
nie
umie
pisać,
Panie
Andersen,
pisze
Pan
tak
źle,
że
nikt
nie
zechce
czytać
tego
co
Pan
pisze,
a
Pan
we
własnej
osobie skończy w szpitalu dla psychicznie chorych“.
Nie
skończył,
a
do
mnie,
bardzo
dawno
temu
podeszła
Cyganka
w
zaawansowanej
ciąży.
Lewą
rękę
położyła
na
brzuchu,
prawą
wyciągnęła
w
moim
kieruku,
poprosiła
o
dwadzieścia
złotych,
obiecała
powróżyć.
Wręczyłem
jej
pieniądze
wyrażając
przy
tym
mój
negatywny
stosunek
do
przepowiedni.
Podziekowała
i
powtórzyła
trzy
razy
-
’…czeka
Cię
podróż
i
wielka
i
mała,
zamieszkasz
i
daleko
i
blisko,
będziesz
miał
za
sąsiadów
dwóch
wielkich
ludzi
i
żywych
i
zmarłych…’.
Biorąc
pod
uwagę
uwarunkowania,
i
te
społeczne
i
te
polityczne,
uśmiechnąłem
się
usatysfakcjonowany
moim
niepoważnym
stosunkiem
do
konszachtów
z
przyszłością.
A
jednak.
Wybrałem
się
w
podróż
i
wielką
i
małą,
zamieszkałem
i
daleko
i
blisko,
a
za
sąsiadów
mam
dwóch
gigantów,
i
żywych
i
zmarłych.
Pozdrawiam
ich
codziennie
w
drodze
do
pracy.
Na
prawo
Hans
Christian
Andersen,
na
lewo
Søren
Aabye
Kierkegaard.
Na
kamieniach
imiona,
nazwiska,
i
krótkie
cytaty.
Jeden
o
nieśmiertelnej duszy, drugi o końcu cierpienia.
Żeliwne
ogrodzenie
i
pionowo
ustawiona
plyta,
na
której
wyryto
kilka
slów:
'Poeta
Hans
Christian
Andersen'
wskazuje
miejsce
wiecznego
spoczynku
pisarza,
który
nie
nauczył
się
pisać,
i
człowieka,
który
nie
znalazł
przyjaciela.
Na
wieczne
odpoczywanie
zaprosił
go,
do
małżeńskiego
grobu,
wraz
z
małżonką
Henriettą
pan
Edward Collin, ten sam, któremu Hans Christian Andersen w maju 1831 roku zaproponował brudzia.
19. maja 1831
“Drogi Edwardzie Collinie!
Pan
wie,
że
jestem
bardzo
przywiązany
do
Panem.
Dlatego
chciałbym
być
jeszcze
bliżej
Pana
-
jak
brat.
Drogi
Collin,
mów
do
mnie
ty.
I
pozwól
mi
mówić
ty
do
Pana.
Pozwólmy
sobie
mówić
ty
do
siebie!
Proszę
nie
gniewać
się
na
mnie,
że
proszę
Pana
o
to.
Bardzo
by
mnie
to
ucieszylo,
gdyby
Pan
zechciał.
Pański
Andersen.”
Odpowiedź nadeszła wkrótce.
12. czerwca 1831
“
Drogi
Andersen!
Czytałem
Pański
list.
Pyta
Pan,
czy
możemy
być
na
ty.
Drogi
Andersen,
ja
mogę
być
na
ty
z
tymi,
których
znam
od
dzieciństwa.
Ja
nie
znałem
Pana
kiedy
byłem
dzieckiem.
Pan
mieszkał
w
Odense,
i
był
pan
synem
biednego
szewca.
Ja
mieszkałem
w
Kopenhadze,
i
byłem
synem
dyrektora.
Nie,
Andersen,
ja
nie
mogę
być
z
Panem
na
ty.
Niech
Pan
mnie
nie
rozumie
źle.
Jestem
związany
z
Panem
jak
przyjaciel.
I
nie
jestem
na
Pana
obrażony.
Pozwólmy
sobie
nigdy
więcej o tym nie mówić. Pański Collin.
“
Czy
z
powyższego
można
wyciągnąć
wniosek
o
homoseksualnych
skłonnościach
Hansa
Christiana
Andersena?
…Można!
Mnie,
człowiekowi
funkcjonujacemu
z
dala
od uniwersyteckich mądrali, nie przyszło by to głowy, no bo przecież czy ktoś kiedyś pisał piękniej o dziewczynkach?
20. lutego 1834
”Zacząłem
myśleć
o
tych
wszystkich
młodych
kobietach,
które
gotowe
są
pokazywać
mi
swoje
nagie
ciała
w
zamian
za
pieniądze.
Stoją
na
ulicy
i
zapraszają
na
siebie.
Odczuwam
w
całym
moim
ciele
ogromne
pragnienie
bycia
razem
z
tymi
wspaniałymi
kobietami.
Propozycji
jest
tak
wiele,
że
zaczynam
wątpić,
czy
powrócę
do
domu
zachowując
niewinność.
Tak
trudno
jest
mi
panować
nad
moim
pożądaniem.
To
musi
być
wspaniałe
być
żonatym,
albo
zaręczonym,
wtedy
można
oddać
się
tylko
tej
jednej,
swojej
ukochanej.
Czy
moja
ochota
na
te
wspaniałe
kobiety,
naprawdę
jest
złem?
Moja
krew
gotuje
się.
Jestem
prawie
chory
na
te
kobiety.
Wczoraj
otrzymalem
propozycję
bycia
razem
z
13
letnią
dziewczynką.
-
Nie,
nie,
nie!
-
powiedziałem
i
oddaliłem
się
pospiesznie.
To
przecież
było
tylko
małe,
niewinne dziecko.”
Albo to:
11. lipca 1842
“A
może
to
upał
rozpala
wszystkie
moje
żądze?
Czuję
dziką
potrzebę
pocalowania
kobiety.
Pragnę
wziąć
ją
w
ramiona
i
poczuć
ją
całym
sobą.
Tak
trudno
jest
mi
hamować
pożądanie.
Czuję
się
prawie
jak
zwierzę.
Nie
jestem
zakochany
w
żadnej
kobiecie,
i
nie
mam
nikogo,
kogo
mógłbym
całować.
Czuję
się
tak
bardzo
samotny.”
I
tylko
pisał,
bo
mimo
'dzikiego
pożądania
kobiety'
i
wielokrotnych
wizyt
w
burdelach,
skończyło
się
na
pisaniu.
Prawdopodobnie
Hans
Christian
Andersen
nie
przeżył fizycznego, seksualnego kontaktu z kobietą, i 'powrócił do domu zachowując niewinność'. A miał zostać krawcem.
Nie
został,
i
dlatego
też
trudno
było
mi
zrozumieć
fakt,
że
w
ojczyźnie
Hansa
Christiana
Andersena,
aż
98%
badań
naukowych
skoncentrowanych
jest
na
jego
życiu,
a
tylko
2%
na
jego
literackich
dokonaniach.
Winę
za
tą
swoistą
tradycję
interpretowania
dzieł
poprzez
życie
pisarza,
częściowo
ponosi
Søren
Aabye
Kierkegaard,
który
w
swoim
debiucie
'Af
en
Endnu
Levendes
Papirer'
(1838),
książka
będąca
rozrosłą
krytyką
powieści
Hansa
Christiana
Andersena
'Kun
en
Spillemand'
(1837),
zarzucil
poecie
brak
umiejętności
wyprodukowania
bohatera,
który
nie
był
by
nim
samym,
albo
historii,
która
nie
bylaby
historią
wziętą
z
jego
własnego
życia.
Zarzucil
mu
więc
brak
umiejętności
obiektywizowania
prywatności
w
kierunku
czegoś
bardziej
uniwersalnego.
I
tak
np.
'Słowik'
interpretowany
jest
jako
historia
milości
Hansa
Christiana
Andersena
do
śpiewaczki
Jenny
Lind.
Kiedy
bardzo
dawno
temu
przygotowywałem
w
teatrze
lakowym
sztukę
w/g
tej
baśni,
nie
wiedziałem
nic
o
milości
poety
do
śpiewaczki.
Wybrałem
właśnie
tę
baśń,
bo
znalazłem
w
niej
historie
o
tak
nieuniwersalnych
kategoriach
jak
życie
i
śmierć,
obojetność i milość, sztuka i natura.
Nie
tylko
brak
umiejetności
obiektywizowania
tego
co
prywatne,
ale
wizja
świata,
w
którym
jednym
z
bohaterów
jest
przypadek,
odbiegały
bardzo
daleko
od
wizji
świata
i
bohatera
proponowanch
przez
humanistów
z
kręgu
Johann'a
Wolfgang'a
von
Goethe'go,
a
więc
oficjalnego
prądu
w
literaturze,
i
nie
tylko
w
literaturze.
Wiara
w
to,
że
życie
można
opisać
w
formie
'trzymającej
się
kupy
historii',
definiowała
pisarza
jako
osobe
wszystkowiedzaca,
uporzadkowana
i
bardzo
pewna
siebie,
a
wizja
celowo
i
dobrze
zorganizowanego
świata,
gwarantowała
bohaterowi
własne
miejsce,
którego
szukanie,
i
odnalezienie
(!),
stawało
się
celem
życia
człowieka.
Bohater
Hansa
Christiana
w
‘Kun
en
Spillemand’,
to
nieposiadający
swojego
miejsca,
użalający
się
nad
swoim
losem
maruda,
płomyk,
gasnący
za
byle
podmuchem wiatru, a nie, jak wymagały literackie kanony, ognisty, dobrze zdefiniowany w swoich działaniach, pogromca-zwycięzca.
I
tak
wielki
filozof
Søren
Aabye
Kierkegaard,
zaślepiony
von
Goethe'owskim
humanizmem
nie
zauważył
wschodzącej
gwiazdy
Modernizmu
-
Hansa
Christiana
Andersena!
Powodów
do
tego,
aby
mieć
wątpliwości
co
do
wartości
literatury
tworzonej
przez
Hansa
Christiana
bylo
wiele.
W
Danii
traktowany
jako
naturalny
talent,
bardzo
wcześnie
otrzymal
etykietkę
‘pisarza
naiwnego’,
pisał
bowiem
nie
tylko
dla
dzieci,
ale
często
‘jak
dziecko’.
Kłopoty
jakie
miał
z
ortografią
wskazywały
na
to,
że
‘pisał
jak
slyszal’,
a
poza
tym
miał
za
długi
nos,
za
długie
ręce
i
za
wielkie
stopy.
Krytykowany
w
ojczyźnie
czuł
się
doceniany
i
kochany
poza
jej
granicami,
tam
też
spotykał wielkich ludzi, a znani europejscy artyści malowali jego portrety.
We
wrześniu
1847
roku
Hans
Christian
wrócił
do
Kopenhagi
z
kolejnej
zagranicznej
podróży
uszczęśliwiony
wiadomościa,
ze
w
październiku
jego
zbiór
baśni
pt.
‘Wonderfull Tales from Danmark’ ukaże się w Nowym Yorku.
23. września 1847
“Dzisiaj
przyjechałem
z
powrotem
do
Kopenhagi.
To
wspaniałe
być
znowu
w
domu,
chociaz
tak
wielu
krytykuje
mnie
tutaj.
Stoję
w
moim
mieszkaniu
i
patrzę
przez
okno.
Ulicą
idzie
dwóch
elegancko
ubranych
mężczyzn.
Widzą
mnie,
zatrzymują
się
i
zaczynają
się
śmiać.
Jeden
z
nich
wyciąga
rękę
w
moim
kierunku
i
mówi
tak
głośno, że słyszę wyraźnie to co mówi: ”Patrz – tam stoi nasza zagraniczna sławna małpa!”
Wraz
z
upływem
lat,
popularność
Hansa
Christiana
Andersena
rosła
również
w
Danii.
Duńczycy
zrozumieli,
że
to
wielki
poeta,
i
w
końcu
zaakceptowali
pisanie
człowieka,
który
nie
potrafił
pisać;
człowieka,
który
nie
potrafił
obiektywizować
swojej
prywatności;
człowieka,
który
rozpoczynał
zdania
z
małej
litery,
nie
kończąc
poprzedniego
kropką;
czlowieka,
który
nie
widział
różnicy
pomiędzy
‘d’
i
‘D’,
ani
róznicy
pomiedzy
‘C’
i
‘K’;
czlowieka,
który
wielokrotnie
poprawiał
swoja
własną
pisaninę
pod
kątem
zgodności
z
zasadami
ortografii,
których
nie
byl
w
stanie
przyswoić;
czlowieka,
który
imiona
ludzi
i
nazwy
miejsc
pisał
na
wiele
róznych
sposobów; człowieka, który miał za długie ręce i za wielkie stopy.
Rodzinne miasto Odense zorganizowalo wielką uroczystość na cześć swojego Hansa Christiana.
6. grudnia 1867
”Stoję
w
oknie
ratusza
w
Odense
i
patrzę
na
flagi
rozwieszone
w
calym
miescie.
Na
placu
ratuszowym
tlum
ludzi
trzymajacych
w
rękach
zapalone
pochodnie.
Spiewają pieśń. Potem krzyczą 'Hurra!' dziewięć razy. Na moją cześć!”
Patrząc
na
tłum
i
płonące
pochodnie,
wówczas
62-letni
Hans
Christian
Andersen
przypomniał
sobie
wróżbę,
która
zadecydowała
o
jego
losie.
Mając
14
lat
i
kilka
lat
nauki
w
szkole
dla
biednych
dzieci,
wpadł
na
pomysł
opuszczenia
Odense
i
wyjazdu
do
Kopenhagi,
po
to,
żeby
zdobyć
sławę.
Lekko
podgazowana
sznapsem
matka
- praczka udała się po pomoc do wróżki.
22. kwietnia 1819
”Siedzę
przy
stole
w
pokoju
gościnnym.
Mama
siedzi
obok
mnie.
Na
przeciwko
nas
siedzi
wróżka,
długo
patrzy
w
karty
rozłożone
na
stole.
W
końcu
mówi
do
mojej
mamy
-
Twój
syn
będzie
wielkim
człowiekiem!
Na
jego
chwałę
Odense
zostanie
kiedyś
rozświetlone!
-
Mama
płacze,
kiedy
to
słyszy.
Teraz
rozumie,
że
ja
muszę
jechać do Kopenhagi.”
I odjechał.
----------
”…”
-
tłumaczenia
PP
/Fragmenty
prozy
H.C.Andersena,
w
zredagowanej
wersji
publikowanej
w
książ
H.C.Andersens
liv
-
Kirsten
Ahlburg,
Karl
Aage
Kirkegaard,
Læseværkstedet, Special-pædagogisk forlag, 2004/
Pan nie umie pisać, Panie Andersen
.