H.C. Andersen nie był dyslektykiem
Dr. phil Johan de Mylius
, były dyrektor Centrum Hansa Christiana Andersena w Odense mówi:
“
Nie istnieją żadne przesłanki, które mogłyby wskazywać na to, że HCA był dyslektykiem.
Nie, H.C.Andersen nie był dyslektykiem.
Teoria
ta
pojawiała
się
wielokrotnie,
ale
niczego
nie
udało
się
potwierdzić.
Kilku
naukowców
badało
teksty
zródłowe
HCApod
tym
kątem,
np.
Jorgen
Lund
i
Torben
Brundstroem
napisali
książkę
o
języku
H.C.
Andersena,
a
także
grupa
badaczy
języka
zajęła
się
dogłębnie
tą
sprawą.
Rezultaty
ich
prac
są
jednoznaczne,
ustalono
z
całą
pewnościa,
że
H.C.
Andersen
nie
wykazuje
objawów
osiowych,
których
obecność
jest
konieczna
do
określenia
badanej
osoby
jako
dyslektyka.
Jego
problemy
z
pisaniem,
z
ortografią
i
składnią
byly
spowodowane
dosyć
przypadkowym
przebiegiem
procesu
nauczania
podstawowego
w
szkole
dla
biednych
dzieci
w
Odense.
Systematyczne
nauczanie
HCA
rozpoczął
dopiero
w
wieku
17
lat,
kiedy
faktycznie
jest
już
za
późno na ugruntowanie stałych przyzwyczajeń w tym zakresie.”
Hans
Christian
Andersen
skończył
7
lat,
przeczytał
kawałek
tekstu
Shakespeara
i
natychmiast
dokonał
porównania:
"Shakespeare
jest
pełen
fantazji,
zupełnie
tak
jak
ja.".
Swój
nieudany,
zmakulaturowany
debiut
literacki
podpisał
trzema
imionami,
z
których
pierwsze
bylo
William,
z
milości
do
Williama
Shakespeare.
Mimo
zachwytów
brytyjskim
dramaturgiem
nigdy
nie
udało
mu
się
napisać
jego
nazwiska
poprawnie.
W
rękopisach
Hansa
Christiana
pojawiają
się
więc
panowie
Shackspear,
Schackspear,
Schekspear
i
kilku
innych,
w
tych
wszystkich
miejscach,
w
których
literacki
geniusz
pragnie
oddać
hold wielkiemu koledze po piórze.
W
czasach
literackiego
debiutu
Hansa
Christiana
Andersena
teksty
były
drukowane
bez
korekty,
w
postaci
w
jakiej
dostarczano
je
do
wydawnictw.
A
więc
już
od
pierwszego
opublikowanego
przez
Hansa
Christiana
tekstu
stało
się
oczywiste,
że
przyszły
duński
narodowy
literacki
klejnot
ma
problemy
z
ortografią
i
skladnią,
w
stopniu
wywołującym
dreszcze
nawet
u
tych
najmniej
uwrażliwionych
na
poprawności
w
pisanej
wersji
ojczystego
języka.
O
problemach
Hansa
Christiana
z
gramatyką
i
ortografią
najlepiej
świadczą
materiały
źródłowe
w
postaci
zachowanych
rękopisów.
Dostępna
jest
również
obszerna
dokumentacja
obejmująca
wypowiedzi
wspólczesnych
mu
krytyków
i
czytelników
jego
literackich
oryginałów.
Sam
autor
w
autobiografiach również użala się nad swoimi problemami z ortografią i generalnie z językiem.
"Andersen
byl
dyslektykiem!"
powiedział
pan
Hermann
w
1955
roku.
A
po
nim,
to
już
tylko
"szło
z
górki",
a
wiec
panowie
Topsoe-Jensen
i
Rosendal
dodali
dziedziczną
dysleksję,
dysfasi-coś-tam
i
różne
inne.
W
ten
sposób
wmontowali
Hansowi
Christianowi
"rozwojowo
uwarunkowane
braki
językowe".
Najpierw
w
naukowych
zeszytach
i
trochę
później
weszli
na
arenę
mediów
bezmyslni
przedstawiciele
cywilizacji
naśladowców
powtarząjac
obiegówkę
-
patrz!
dyslektyk,
a
potrafi!
I
żeby
Hans
Christian
nie
czuł
się
samotnie,
dodawano
mu
towarzystwo
Leonarda
da
Vinci,
Alberta
Einsteina,
Thomasa
Edisona, Selmy Lagerlöf (przy której podkreślano również jej zamilowanie do kobiet), Charlesa Darwina, Johna Lenona i kilku innych.
Bardziej
wymagajacy
współcześni
Andersenowi
czytelnicy
określali
pisaną
wersję
jego
języka
jako
"niegramatyczną
i
złą".
Ukazywały
się
również
publiczne
krytyki
pisanego
języka
pisarza
w
czasopismach
literackich,
np.
Henrik
Hertz
pisał
w
swoich
“
Gjengangerbreve
”
[1830]
poniżająco
o
swoim
koledze
określając
jego
działania
na
tym
polu
jako
“wprowadzanie
głupot
do
gramatyki".
Zachował
się
również
list,
w
którym
koledzy
szkolni
drwią
z ortografii Hansa Christiana.
Nie
ma
więc
najmniejszej
wątpliwości,
że
Hans
Christian
Andersen
miał
poważne
kłopoty
z
pisaną
wersją
ojczystego
języka,
dyslektykiem
jednak
nie
H.C. Andersen nie był synem króla
HCA
nie
był
synem
księcia
Christiana
Frederika
i
komtessy
Elisy
Ahlefeldt-Laurvig
z
Fionii.
Nie
ulega
wątpliwości,
że
sam
H.C.Andersen
był
przekonany
o tym, że biedny szewc (łatacz butów) Hans Andersen (u.1782, z. 1816) był jego prawdziwym Ojcem.
Poczucie
niskiego
pochodzenia
prześladowało
HCA
przez
całe
życie,
pomimo
oddawanych
mu
honorów,
sławy,
przyjaźni
okazywanej
przez
osobistości
należące
do
sfer
królewskich
i
szlacheckich.
Dlatego
też
chwilami
opowiadał
sam
sobie
historię
swojego
"dobrego"
pochodzenia
-
podobnie
jak
jego
literacki
bahater
Aladdyn
w
sztuce
Oehlenschlägera
(
Aladdyn
,
1805),
w
której
okazuje
się,
że
ojcem
Aladdyna
jest
emir,
a
nie
biedny
krawiec
Mustapha,
(w
ten
sposób
autor
legitymuje
socjalny
marsz
w
górę
biednego
chłopca,
który
w
końcu
ma
zostać
sułtanem).
HCA
utrzymuje
w
swoich
autobiografiach
- inspirowany pięknymi obrazami opowiadań babki, matki ojca - wersję o pierwotnym "dobrym pochodzeniu" rodziny, co nie jest prawdą.
Wiele
razy
prezentowane
były
teorie
o
innych
"ojcach"
H.C.Andersena,
m.in.,
że
portier
w
szpitalu
biedaków,
Nicolas
Gomard
(imigrant,
francuski
hugenot),
który
figuruje
jako
ojciec
chrzestny
H.C.Andersena,
miałby
być
jego
prawdziwym
ojcem.
Najbardziej
żywotną
okazała
się
teoria
przedstawiona
przez,
wtedy
rektora
gimnazjum
w
Slagelse,
Jensa
Joergensena.
W
książce
"
H.C.Andersen.
Prawdziwy
mit
"
(
H.C.Andersen.
En
sand
myte
,
1987),
w
której
utrzymuje,
że
książe
Christian
Frederik
(późniejszy
król
Chr.
VIII)
i
komtessa
z
Fionii,
Elisa
Ahlefeldt-Laurvig,
byli
prawdziwymi
rodzicami
HCA,
i
postuluje,
że
sam
H.C.Andersen
dobrze
o
tym
wiedział.
Ponieważ
teoria
ta
budowana
jest
na
całkowicie
szarlatańskim
traktowaniu
materiałów
źródłowych,
dlatego
doczekała
się
gruntownego
odrzucenia
przez
wszystkich
ekspertów,
znawców
zarówno
Christiana
VIII
jak
i
HCA.
Ale
właśnie fakt tak masywnego odrzucenia tej teorii, dolało przysłowiowej oliwy do ognia w palenisku zainteresowań szerokiej publicznosci dla tej teorii.
Innym
przykładem
może
być
książka,
wykształconego
pierwotnie
u
prof.
Aage
Henriksena
w
Kopenhadze,
Rolfa
Dorseta,
wieloletniego
redaktora
naczelnego
dziennika
Odense
Fyens
Stiftstidende,
który
powraca
do
teorii
Jensa
Joergensena
w
książce
“
Dziecko
raju
-
książka
o
pochodzeniu
H.C.Andersena”
(
Paradisbarnet - en bog om H.C. Andersens herkomst
, 2004) - bez przedstawienia "nowych dowodów" na tym polu.
Nadarchiwariusz
Archiwum
Królestwa
Vello
Helk,
miał
dostęp
do
archiwum
domu
królewskiego
i
posiada
dogłębną
znajomość
faktów
dot.
tej
sprawy.
Jest
autorem
szkicu
recenzji
książki
Rolfa
Dorseta
publikowanego
w
artykule:
"
H.C.Andersen
og
Christian
8.
-
endnu
en
gang
".
Tłumaczenie
na
język
polski zostanie opublikowane po uzyskaniu zgody autora.
H.C. Andersen nie był autystą
Irlandzki profesor Michael Fitzgerald jest przekonany, że HCA cierpiał na tak zwany Aspergers Syndrom.
Profesor
spotkał
się
z
krytyką
szeregu
duńskich
naukowców.
Duński
dziennik
Politiken
podaje
(agencja
Ritzau)
informację
o
nowej
książce
irlandzkiego
profesora,
w
której
naukowiec
opisuje
rozmaite
“dziwności"
Hansa
Christiana
Andersena
i
dochodzi
do
wniosku,
że
najslynniejszy
z
Duńczyków
cierpiał
na chorobę zwaną Aspergers Syndrom.
Osoby
z
Aspergers
Syndromem
nie
posiadają
m.in.
przygotowania
socjalnego
oraz
posiadają
sklonności
do
powtarzania
tych
samych
czynności.
Aspergers Syndrom omawia się również jako wysoko-funkcjonalny autyzm.
"Jestem
stuprocentowo
pewny,
że
HCA
miał
Aspergers
Syndrom"
-
mówi
Michael
Fitzgerald
w
wywiadzie
dla
duńskiego
dziennika
Berlingske
Tidende.
Pomimo,
że
Fitzgerald
podaje
około
stu
przykładów
na
autystyczne
elementy
w
reakcjach
HCA,
które
zebrał
studiując
10
różnych
biografii,
duńscy
eksperci stanowczo odrzucają jego konkluzję.